Czy coś się zmieniło?
Artykuły, Bez kategorii / lut 23, 2017
Ostatnio dość często jestem zapraszany na konferencje w celu przeprowadzenia wykładu na temat trendów rynkowych. Opowiadam wtedy o tym jak zmienia się świat. Wiem, brzmi to górnolotnie, więc wyjaśnię. Opowiadam o tym jakie są aktualne trendy wpływające na zmianę świata. A dokładnie jak te zmiany wpływają na szanse biznesowe. Nie sposób mówić o szansach nie poruszając również zagrożeń, które mogą się pojawić, wiec te zagadnienia również się pojawiają. Poruszam temat technologii, milenials’ów, wzrostu liczby miejsc pracy, e-commerce, zmianach nawyków i nowych oczekiwaniach Klientów.
Za każdym razem szukam informacji i zastanawiam się co tak naprawdę się zmienia. Jakie są aktualne trendy i czy faktycznie mają wpływ na prowadzenie biznesu. W takiej analizie nie chodzi przecież o doprowadzenie do wniosku, że ludzie się zmie
nili, bo zaczęli czytać informacje dostępne w smartfonach. W takim przypadku zmieniłby się tylko nośnik. A może taka zmiana nośnika to już wystarczająco poważna sytuacja, aby mówić o trendzie?.
Zacznijmy od początku. Kiedyś ludzie, tak samo jak dziś w smartfony, wgapiali się w gazety, później telegazety. Sam pamiętam z dzieciństwa zachowanie mojego brata, z którym nie dało się w sobotni poranek rozmawiać, ponieważ musiał w wiadomościach wyświetlanych na telewizorze, sprawdzić wszystkie interesujące go doniesienia z polskich i zagranicznych boisk. Niestety, nie dało się również oglądać telewizji, co było zdecydowanie większym problemem i powodem do wielu braterskich sprzeczek. Ludzie więc się nie zmienili, ale zmienił się nośnik. Jakie miało to konsekwencje dla rynku? Dla firm zarabiających na telegazecie (tak, telegazeta sprzedawała reklamy) rozwój dostępu do internetu oznaczał początek końca. Oczywiście tylko wtedy, gdy nie dopasowali się do trendu. Nie wskoczyli na „falę” zmian. Zmniejszył się biznes gazetowy czy telegazetowy, ale zaczęła się nadmuchiwać pierwsza bańka internetowa. Pieniądze się bezpowrotnie zrelokowały i, co bardzo ważne, zwiększyły.
Idąc dalej. To, że ktoś teraz więcej czyta książek na „kindlu” niż w tradycyjnej formie papierowej, to nie znaczy, że jest „inny” niż My. Taka osoba po prostu wybiera to, co jest wygodniejsze. A jak to wpływa na rynek? Prawdziwa zmiana dotyczy producentów czytników, oraz wydawców e-book’ów. Dla nich pojawiły się zupełnie nowe szanse. Natomiast dla wydawców zarabiających na drukowanych książkach to bardzo poważne ryzyko, a jeszcze poważniejsze dla księgarń, których liczba, i generowane przychody, z roku na rok maje. W tym przypadku rynek w Polsce kurczy się o około 5% rocznie.
Jeśli spojrzymy, na przykład, na kupowanie telewizora do domu kilkadziesiąt lat temu to zaobserwujemy ciekawe zmiany pojawiające się z związku z rozwojem technologii. W 1957 roku rozpoczęła się produkcja pierwszego w Polsce telewizora. Oczywiście niewielu było na niego stać, ale, co najważniejsze, nagle okazało się, że ruchomy obraz, do tej pory dostępny tylko w kinie, można oglądać w domu. Ludzie się przez to nie zmienili, ale zmieniły się szanse biznesowe na rynku. Jeśli myślisz, że ludzie się jednak przez to zmienili, ponieważ przez oglądanie telewizji mieli mniej czasu to też nie prawda. Mieli dokładnie 24 godziny na dobę. Dokładnie tyle samo ile mamy dziś i tyle samo ile miał Leonardo da Vinci. Oni zaczęli go inaczej wykorzystywać. Być może wcześniej więcej czytali, albo słuchali radia. Zmieniły się proporcje w konsumpcji mediów. Z punktu widzenia rynku okazało się, że można zarabiać na telewizorach, czyli na czymś co jeszcze przed „chwilą” nie istniało. Ale przecież nie tylko na telewizorach. Na ich transporcie również, na serwisie, na sprzedaży, na częściach zamiennych, na szafkach telewizyjnych i wielu innych obszarach. Pojawiły się również zupełnie nowe szanse w okół, które dotychczas nie istniały. Np. wzrost produkowanych i sprzedawanych kamer, mikrofonów, mikserów, które były potrzebne w zdecydowanie większej liczbie. Już nie tylko TELEWIZOR, ale również TELEWIZJA stała się przemysłem. Pojawiły się potrzeby na rynku, które dotychczas nie istniały. Powstały studia nagraniowe, zaczął rozwijać się przemysł reklamy. Była to ogromna szansa dla wielu biznesów i zagrożenie dla radia i kina. Na szczęście do dziś przetrwała cała trójka (kino, telewizja i radio).
W dużym stopniu można powiedzieć, że przez wynalezienie telewizora miliony ludzi na świecie mogły wykonywać pracę, która jeszcze kilka lat wcześniej nie istniała. Oczywiście można wytknąć w tym błąd logiczny i wskazać, że nie chodzi o powstanie telewizora, ale o lampę kineskopową, albo o elektryczność. Tylko czy to ma znaczenie? Nie chodzi o akademicką dyskusję, tylko o szukanie szans dla siebie i swojego biznesu. Oczywiście chodzi też o uniknięcie grzechu zaniedbania. Wystarczy popatrzeć na takie firmy jak: Nokia, Kodak, NYT, żeby wiedzieć, że zmiany na rynku, na którym działa firma dotyczą również jej samej. Szczególnie gdy jest się liderem.
Dziś jest dokładnie tak samo jak kiedyś. Jedyna różnica jest taka, że jest szybciej. O wiele szybciej.
Chciałbym jeszcze wyjaśnić moje podejście do trendów. Nie należy traktować ich jak wróżbę. One tylko mówią o tym co może się wydarzyć w przyszłości. Nie są pewne. Są warte zastawienia i przemyślenia. Są konieczne do strategicznego zarządzania firmą i zarządzania sobą. Powinny być refleksją nas szansami, które na nas nas czekają i zagrożeniami, które mogą przynieść, jeśli nie będziemy gotowi. Mogą być źródłem sukcesu lub klęski. Gdy Bernarg Sadow połączył ze sobą koła i walizkę, stworzył produkt, który podbił świat. Nikt dziś nie wyobraża sobie noszenia walizki na dworcu czy lotnisku. Jednak to, co najważniejsze, z jednej strony nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Pan Sadow nie wymyślił koła, ani walizki. On je tylko połączył. Z drugiej strony, czy firma, która nie wykorzystała fali zmian, pojawiających się na rynku walizek, ma prawo istnieć? Pewnie tak, ale tylko jako niszowa i tylko dla „dziwaków”. Dziś zdecydowana większość woli swoją walizkę ciągnąć.
To co przedstawiam poniżej to moja lista trendów, które mogą dotknąć nie jednego segmentu, jak przykład walizek, ale większości firm. Niezależnie od tego czym się zajmują. Jest bardzo ogólna. Każdy musi w niej poszukać własnych odniesień do branży, w której działa jego przedsiębiorstwo.
Co w taki razie się naprawę zmienia? Co to dla nas oznacza? Co oznacza to dla rynku?
Liczba miejsc pracy!
Wszystkie dane pokazują, że w Polsce ona stale rośnie, a to dla rodzimych przedsiębiorców sytuacja dość nowa, ponieważ wraz ze wzrostem miejsc pracy nie rośnie liczba „dostępnych pracowników” Bezrobocie jest coraz mniejsze, a wykluczając ludzi z brakiem mobilności pracowniczej, praktycznie nie istnieje. Wystarczy spojrzeć na to co dzieje od lat wśród specjalistów IT. Średni poziom wynagrodzenia jest dwukrotnie wyższy niż w innych grupach zawodowych. Pozyskanie dobrego pracownika jest coraz trudniejsze, a utrzymanie w dłuższym czasie w większości przypadków, niemożliwe. Dokładnie tak samo będzie w każdej innej grupie pracowników. W handlu brakuje 16 000 pracowników. Coraz częściej słychać o trudnościach w rekrutowaniu pracowników magazynowych, sprzedawców, kucharzy. Dla jednych to ogromne wyzwanie, dla innych niesamowita szansa.
Coraz większe pieniądze są wydawane na rekrutacje, świadczenia pozapłacowe, szkolenia, rozwój. Przedsiębiorstwa i menedżerowie muszą dążyć do upraszczania procedur i zdecydowanie większej troski o pracownika. Zarówno nowego jak i tego z dużym doświadczeniem. Musisz się zastanowić jak zadbać o komfort w trakcie rekrutacji i wdrażania. Warto również pomyśleć na kulturą i wartościami, które panują w organizacji.
No i na koniec jest pytanie o ceny. Jeśli końcowa kwota na liście płac rośnie, to gdzieś trzeba te pieniądze znaleźć.
Zsieciowanie życia. Naszego i ich.
W sieci spędzamy coraz więcej czasu. Średnia Polaków to 73 godziny miesięcznie, czyli 1000 godzin rocznie. Ta wartość rośnie. Czy jest duża? Wystarczy popatrzeć ile czasu zajmują nam inne, teoretycznie bardzo ważne, czynności. Na seks rocznie poświęcamy 39 godzin, na ćwiczenia fizyczne 43, na dzieci natomiast przeznaczamy 208 godzin. Ilość czasu spędzana w sieci nie jest duża, lecz ogromna. Po śnie, sieć to nasz główny pochłaniacz czasu. Pracujemy w sieci, spotykamy się ze znajomymi, budujemy i utrzymujemy relacje biznesowe, odpoczywamy, szukamy rozrywki, robimy zakupy i wiele, wiele innych czynności wykonujemy online. Każdego dnia pojawiają się nowe, zupełnie nieznane wcześniej produkty i usługi, dostarczane przez internet lub z jego wykorzystaniem. Temu tematowi można poświęcić wiele miejsca. To co najważniejsze, to pytanie czy Twój biznes jest już w sieci. Twoi Klienci na pewno już w niej są. Jeśli już tam jesteś to zwróć uwagę na to czy dysponujesz najwygodniejszymi z możliwych, rozwiązaniami dla Klientów. Wygoda i czas to dziś kluczowe wartości.
Wyższe zarobki – wyższe oczekiwania.
Rośnie płaca minimalna, a przez to średnia, rosną inwestycje na pozapłacowe świadczenia, rośnie ilość pieniędzy, którymi dysponujemy jako Klienci. Co z tego? To, że stać nas na inne oczekiwania. Ciągle w wielu miejscach firmy konkurują ceną. Jednak widać, że coraz więcej firm już wie, że to nie jest wystarczające. Dziś zwiększając poziom obsługi Klienta można nie tylko wygrać z konkurencją, ale również wygenerować wyższą marżę, ponieważ coraz chętniej, jako Klienci, płacimy za jakość. Z pewnością jednak nie wystarczy średni produkt i średnia jakość. Dziś musimy mieć dobry produkt i świetną obsługę. Wtedy szanse na wzrosty są zdecydowanie większe.
Przewartościowanie życia.
Wiele osób już nie zadaje sobie pytania „Być czy mieć?”. Po prostu wybierają „być”. Robią to zupełnie naturalnie, bez walki z samym sobą, bez przekonywania kogokolwiek, że ich wybór jest właściwy. Patrzą na swoich zapracowanych rodziców i wiedzą, że nie chcą tak żyć. Chcą czegoś innego. Stawiają na wysoką jakość życia, a nie jego wysoki poziom. Nie mają potrzeby kupowania rzeczy, wolą je wypożyczać. Rowery na godziny, samochody na godziny, po co wynajmować pokoju w hotelu, jeśli mogą wynająć pokój w czyimś mieszkaniu. Jest taniej i przyjemniej. Dodatkowo można porozmawiać z „lokalesami”. Podobnie z samochodem. blabla car daje możliwość zabrania kogoś, bo „taniej”, lub zabrania się z kimś, „bo taniej”.
Czy masz rozwiązania, które odpowiadają na nowe wartości?
Nowa generacja nie tylko pracowników.
Oczywiście chodzi o Milenialsów. Bardzo długo zastanawiałem się nad tym czy to prawdziwy trend, czy może „tym młodym przejdzie za parę lat”. Okazuje się, że jednak to jest trend. Bardzo poważny. Na początek mit motywacji. Milenialsom się nie chce. To nieprawda. Często im się chce dużo bardziej niż tradycjonalistom. Jednak im chce się inaczej. Zgodnie z najnowszymi badaniami okazuje się na przykład, że CSR ma dla nich potężne znaczenie. Wolą wybierać marki (zarówno produktów jak i pracodawców), którzy robią coś więcej niż biznes. Wybierają tych, którzy chcą wpływać na świat, ponieważ sami do tego dążą. Poza tym bardzo cenią sobie czas wolny, mają wielu „przyjaciół”, a 80% z nich deklaruje, że najważniejsi ludzie dla nich to znajomi. Dla osób starszych na pierwszym miejscu zdecydowanie jest rodzina. Są bardziej kreatywni, ponieważ nie mają ograniczeń w myśleniu i działaniu. Są z innych czasów i nie znają świata offline.
To mogą być świetni pracownicy i świetni Klienci, jednak stare „metody” zarządzania i marketingu, tu po prostu nie działają. Czy jesteśmy na to gotowi?
Ilość informacji o nas i o nich.
Mamy praktycznie nieograniczony dostęp do informacji. Zbierać, przechowywać, sortować, analizować możemy praktycznie wszystko. Problem polega na tym, że nie wiemy co będzie nam potrzebne w przyszłości i jak z tego będziemy mogli korzystać. Już dziś towarzystwa ubezpieczeniowe mogą kupić dane od Twojego operatora sieci komórkowej, na temat stylu życia, który prowadzisz. Dzięki temu mogą Ci podnieść stawkę za ubezpieczenie samochodu, jeśli poruszasz się nim agresywnie, co zwiększa szansę wypadku. Przy kupowaniu ubezpieczenia zdrowotnego, można sprawdzić jak często bywasz u przychodniach i szpitalach. Jeśli dodamy do tego dane z banków, które za kilka miesięcy będę ogólnie dostępne, dane z endomondo lub garmina i dane z aplikacji zdrowotnych dostępnych na Twoim telefonie, to okazuje się, że możemy wiedzieć naprawdę dużo. I nie chodzi tu o dane deklaratywne, które Klient, lub grupa potencjalnych Klientów nam przekaże. Mówimy tu o analizowaniu realnych zachowań i dopasowaniu sposobu działania dopasowanego do konkretnego Klienta, aby zarządzać na przykład jego zakupami. Tylko czy z tych danych umiemy korzystać? Czy mamy na to pomysł? Czy wiemy kto posiada dane, które nas interesują? A może Twoja konkurencja już zna odpowiedzi na te pytania?
Prawdopodobnie jest zdecydowanie więcej trendów, które są super ważne. Jeśli uważasz, że są inne ważne, to z nich korzystać.
Największym grzechem przedsiębiorstw, liderów, menedżerów jest grzech zaniechania. Nie popełnij go.
Dziś liczy się elastyczność, dynamika, dopasowanie i stałe poszukiwanie szans.
Skorzystasz z nich lub zrobi to Twoja konkurencja.
Z życzeniami sukcesów
Marcin Renduda
Mówca, trener, coach.